Swordplay Choreographer (1950)
- Mateusz R. Orzech
- 12 lip 2020
- 4 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 23 kwi 2021

Tytuły angielskie: Swordplay Choreographer lub Fencing Master
Tytuł oryginalny: 殺陣師段平 (Tateshi Danpei / Choreograf scen szermierczych Danpei)
Reżyseria: Masahiro Makino
Scenariusz: Kōen Hasegawa i Akira Kurosawa
Studio: Toei
Premiera: 26.08.1950
Obsada: Utaemon Ichikawa, Ryūnosuke Tsukigata, Isuzu Yamada, Eitarō Shindō i inni.

Fabuła:
Ichikawa Danpei (Utaemon Ichikawa) jest w pełni oddającym się swojej pracy choreografa teatralnych scen szermierczych mężczyzną, który zostaje zmuszony do zaniechania tradycyjnych form japońskich i przyjęcia pochodzącego z zachodu realizmu.

Omówienie:
Film rozpatrywać można na dwóch poziomach: pierwszy z nich to wierzchnia warstwa (melo)dramatyczna, opowiadająca o Danpeiu starającym się tworzyć jak najlepsze choreografie szermiercze. Mimo że widz zostaje wprowadzony do jego pracy w lekkim, niemalże komediowym tonie, to z powodu nagromadzenia się różnorakich problemów, film dość szybko nabiera gorzkiego smaku. Grupa teatralna Danpeia planuje zrezygnować ze sztuk z szermierką, jego żona umiera, on sam doznaje paraliżu. Kłopoty protagonisty uzupełniają też jego zmagania z nowymi formami teatralnymi, zyskującymi coraz większą popularność w kraju; to zaś kieruje naszą uwagę na drugi poziom produkcji jako metafory przemian zachodzących w ówczesnej Japonii.
Japonia chwytała bowiem zachodnie trendy, filozofie oraz sztukę na początku XX wieku z niepowstrzymanym apetytem. Epoka Taishō była silnie naznaczona wchłanianiem zachodnich idei i mód, lecz z równoczesnym ruchem w stronę agresywnego oporu wobec nich, który zdominował japońską kulturę pod koniec lat 30. i w latach 40. Jako że akcja filmu rozgrywa się właśnie w epoce Taishō, to Danpei zostaje zmuszony do porzucenia starej, pochodzącej z teatru kabuki szkoły choreografii szermierczych na rzecz realizmu, do tej pory jemu nieznanemu. Można przy tym wyciągnąć paralele pomiędzy czasem akcji filmu a okresem jego powstania, czyli okresem po zakończeniu drugiej wojny światowej. Oba bowiem dzielą podobieństwa w kontekście porażki w konfrontacji z Zachodem i następującej po niej asymilacji zachodnich myśli, zasad, wartości czy technologii.
Tak samo, jak i Danpei, tak całe społeczeństwo gubi się w tym nowym porządku. Wrażenie zatrzymania się na ideologicznym, ale też życiowym rozdrożu obecne jest niemal w każdym aspekcie filmu, choć żaden z nich nie został wyczerpany w zadowalającym stopniu. Żona protagonisty z jednej strony stanowi dość twardą, dominującą kobietę, ostatecznie jednak okazuje się być kolejną wariacją na temat tradycyjnej Japonki, poświęcającej się – nawet kosztem własnego życia – mężowi. W tym kontekście okazuje się być niestety zaledwie wyrażeniem skutków złej strony charakteru Danpeia, którą – gdyby nie jej cierpienie – widz mógłby z łatwością przeoczyć. Jako taka jest traktowana instrumentalnie, przez co potencjał zawarty w jej osobie nigdy nie zostaje wykorzystany. Podobnie rozczarowuje wprowadzenie uroczej, przybranej córki pary, również posiadającej jak najbardziej instrumentalne znaczenie. Ponadto znajdującej się w cieniu innych postaci aż do ostatnich minut filmu, gdy staje się pretekstem do wyrażenia pozytywnej opinii o protagoniście, kończącej produkcję i służącej za jej finalną myśl. Nadużywający alkoholu, niewykształcony Danpei jest natomiast z jednej strony człowiekiem żałosnym i kłamliwym, z drugiej zaś lojalnym oraz genialnym w swoim rzemiośle. Żeby kontynuować jego wykonywanie musi teraz zmierzyć się z własnymi przekonaniami i odstąpić od tradycji jeszcze do niedawna dominującej w jego życiu. Innymi słowy, aby kontynuować karierę musi poddać swoje poglądy rewizji i poświęcić się idei pochodzącej z zachodu.

Film Makino jest próbą odzwierciedlenia nastrojów społecznych, lecz próbą starającą się utrzymać jak najbardziej neutralny wydźwięk. Nie można zatem z produkcji wnioskować, która strona – klasyczna czy realistyczna – jest wg jej autorów bardziej wartościowa, nie uświadczymy tu też szerszego przedstawienia wpływu zmian kulturowych. Przejście w kierunku zachodniej myśli nie jest tu bowiem cechowane ani pozytywnie, ani negatywnie. Jeśli już, to obie strony zdają się równoważyć – poświęcenie się nowej myśli daje Danpeiemu uznanie i sławę, lecz traci przy tym żonę i zdrowie, gdy zaś skupiał się na tradycyjnym teatrze był biedny, nieszanowany oraz czuł się wybrakowany jako mężczyzna, posiadał natomiast stabilny tryb życia. Ten brak wyraźnego zdeterminowania, co do wizji przemian (oraz brak wglądu w środowisko teatralne w tych przełomowych czasach), może oczywiście wynikać ze zwyczajnej niechęci twórców w zagłębianie się w temat; zamiast tego woleli być może trzymać się sprawdzonego i popularnego modelu ckliwego melodramatu. Toteż finalnie Swordplay Choreographer nie stanowi wiele więcej aniżeli niezbyt ambitną, choć przyznać trzeba – sprawnie wykonaną – rozrywkę dla szerszej widowni. Na poczet jej wad – prócz tego, co było wspomniane – należy też zaliczyć obecność sporej ilości scen nieistotnych dla fabuły oraz błądzące czasem bez celu dialogi, dopiero po kilkunastu kwestiach skupiające się na temacie, który miały poruszać od samego początku. Obecność różnych drobnych wad zbytnio nie zaskakuje, jako że Makino był nader płodnym twórcą; zdarzało mu się reżyserować nawet ponad 10 produkcji rocznie. Swoją płodność równoważył niestety niedociągnięciami realizacyjnymi. Mimo wszystko nie obce są mu wizualnie atrakcyjne kadry: kilka obecnych w filmie ujęć, jak te w teatrze czy chwile żałobne z padającym śniegiem są wykonane nader kunsztownie i stanowią niewątpliwą zaletę.
Niezależnie od swojej wartości, realizm okazał się w Japonii dominującą stylistyką, cechującą ichni ruch intelektualny; w filmie zderzenie tych stylistyk w kulturze wyraża również dychotomia Sawada (wykształcony aktor i zarządca teatru)-Danpei (niewykształcony, starszy choreograf). I choć jasnych odpowiedzi co do opinii twórców nie znajdziemy w diegezie, to w sukurs być może przychodzi nam produkcyjna strona filmu oraz kierunek obrany przez jego głównego scenarzystę – Akirę Kurosawę. Obraz jawi się wtedy jako próba wprowadzenia elementów realistycznego kina w kino jidaigeki, czyli coś, co Kurosawa będzie czynił w najbliższych latach z pozycji reżysera, stając za kamerą Siedmiu samurajów (Shichinin no samurai, 1954) czy Straży przybocznej (Yojinbō, 1961), lecz również Rashomona mającego premierę zaledwie jeden dzień przed premierą Swordplay Choreographer. Wprowadzenie realizmu jest tu czynione niejako z pozycji zewnętrznej, nie jest to wszakże film samurajski, lecz o twórcach spektakli samurajskich, wprowadzających realizm do swoich sztuk. Ten dystans wobec poruszanej kwestii może stanowić o próbie eksperymentowania z formą czy też wykrycia, jaka będzie recepcja widowni.
Ostatecznie jednak omawiana produkcja jest dość rozczarowująca; nie oferuje ona żadnych głębszych przemyśleń w kontekście rozpoczętych przez siebie tematów czy poruszonej kwestii zmian w przemyśle teatralnym, jak również – jeśli uznać je za metaforę – zmian społecznych w powojennej Japonii. Fabularnie Swordplay Choreographer zatrzymuje się w pół drogi, ostatecznie nie będąc niczym więcej aniżeli przyjemnym i bardzo dobrze zagranym aktorsko, lecz mało oryginalnym i cierpiącym na fabularne potknięcia melodramatem, w którym próżno szukać wagi, jaką Makino i Kurosawa mogli mu nadać.



Comments