top of page

Dzieci Hiroszimy (1952)

  • Zdjęcie autora: Mateusz R. Orzech
    Mateusz R. Orzech
  • 13 sie 2021
  • 5 minut(y) czytania

Tytuł polski: Dzieci Hiroszimy

Tytuł angielski: Children of Hiroshima

Tytuł oryginalny: 原爆の子 / Genbaku no ko (Dzieci bomby atomowej)


Reżyseria: Kaneto Shindō

Scenariusz: Kaneto Shindō, na podstawie powieści Araty Osady

Studio: Kindai Eiga Kyokai, Mingei

Premiera: 06.08.1952


Obsada: Nobuko Otowa, Osamu Takizawa, Masao Shimizu, Tanie Kitabayashi i inni.

O czym:


Młoda nauczycielka Takako wraca do rodzinnej Hiroszimy, gdzie staje się świadkiem zniszczeń spowodowanych przez wybuch bomby atomowej.



Omówienie:


Kaneto Shindō zrealizował swój trzeci film na zlecenie Związku Nauczycieli w Japonii, który to Związek zdecydował się sponsorować produkcję poświęconą tematowi zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę. Według wytycznych miała ona uwzględniać zarówno ludzki dramat, jak również podejmować kwestie polityczne, związane z tragicznym, traumatycznym wydarzeniem. Angaż do stworzenia filmu otrzymał Shindō, przybywający do Hiroszimy po raz pierwszy po wojnie w 1952 roku. Rezultat, jakim był Children of Hiroshima rozczarował jednak zarząd Związku. Uznano, że reżyser zaadaptował fabułę jako wyciskacz łez i zniszczył jej polityczną orientację. Stąd też Związek odciął się od produkcji i zamiast tego wsparł inną: Hiroshimę Hideo Sekigawy, jaka miała premierę w 1953 roku i cechuje się bardziej lewicowym i antyamerykańskim wydźwiękiem.


Shindō faktycznie powstrzymał się przed komentowaniem decyzji i okoliczności stojących za zrzuceniem bomb atomowych na Japonię, co niekoniecznie należy rozpatrywać jako wadę. Zamiast tego reżyser skupił się wyłącznie na dramacie ludzkim, osadzając go w realnie istniejących przestrzeniach i uzupełniając widokiem prawdziwych ofiar i zniszczeń, co sprawia, że produkcja stała się bardziej ludzka oraz chwilami przypomina dokumentalną. W rzeczy samej, niektórzy określają Children of Hiroshima jako dokufikcję.


Zanim jednak przejdę do omówienia filmu, myślę, że warto udzielić kilku informacji nt. poruszanego w nim tematu. Bomba atomowa, nazwana przez Amerykanów „Mały Chłopiec”, została zrzucona na Hiroszimę dwie sekundy po 8:16, 6 sierpnia 1945 roku. W wyniku eksplozji ponad 80 tys. osób spośród niczego niespodziewającej się ludności cywilnej natychmiast straciło życie. Temperatura w centrum wybuchu wyniosła ok. 55 mln. stopni Celsjusza, a ognista kula powstała w jej wyniku miała średnicę ok. 55 metrów i temperaturę ok. 300 tys. stopni. Przy ziemi temperatura wynosiła 2980 stopni, co było wystarczające aby zwęglić drewniane słupy stojące w odległości 3660 m. od miejsca eksplozji. Oparzenia cieplne stwierdzono u ludzi znajdujących 3,2 km od miejsca wybuchu. Ci, którzy znajdowali się 800 m. lub bliżej natychmiast spalili się żywcem, po niektórych z nich pozostał zaledwie cień. Fala uderzeniowa przesuwała się z prędkością ok. 2000 km/h, przez co zniszczyła większą część zabudowań w mieście. Siła fali była na tyle duża, że budynki o konstrukcji żelbetonowej, znajdujące się 600 metrów od miejsca wybuchu zostały całkowicie zniszczone. Jedynym wyjątkiem jest budowla znana obecnie jako „Kopuła bomby atomowej”, o której wspomnę więcej za moment. Dane mówią o 78100 zabitych, 13983 zaginionych i 37424 rannych. U wielu mieszkańców wystąpiły później choroby popromienne, głównie białaczka, zaćma i zaburzenia rozwoju dzieci, ale też ślepota, bezpłodność, fizyczne deformacje. W mieście – po wojnie – żyła też największa ilość sierot w porównaniu z innymi miastami w Japonii. Na 75 tys. budynków znajdujących się w mieście 7 tys. zostało zburzonych przez podmuch, a 55 tys. spłonęło w wyniku wytworzonej przez eksplozję burzy ogniowej. Całkowity obszar zniszczeń objął ok. 12 km kwadratowych.


Kitayama Futaba, kobieta która przeżyła wybuch, tak opisała to wydarzenie: „Nagle, bez uprzedniego alarmu, pojawił się bardzo wysoko, nad naszymi głowami pojedynczy nieprzyjacielski samolot. Jedna z kobiet krzyknęła: „patrzcie, spadochron!” Odwróciłam się na ten okrzyk i właśnie w tym momencie przenikliwy błysk zakrył całe niebo. Co było pierwsze: błysk czy huk wybuchu, który zdawał się rozdzierać mnie na kawałki? Nie pamiętam. Rzuciło mną o ziemię i natychmiast świat zaczął się walić wokół mnie, na mnie, na moją głowę. Przestałam cokolwiek widzieć. Zaczęłam dość mocno pocierać sobie nos serwetką, zawieszoną przy pasku. Nagle z przerażeniem spostrzegłam, że na serwetce pozostały kawałki skóry z mojej twarzy.... Ach! I skóra z moich rąk, i skóra z ramion również zaczęła odpadać”.


Kopuła bomby atomowej (原爆ドーム; genbaku dōmu) to znajdujący się w Hiroszimie budynek-pomnik, upamiętniający zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki. Budynek oryginalnie został zaprojektowany przez czeskiego architekta Jana Letzla i pełnił rolę centrum wystawowego. Jego budowa została ukończona w kwietniu 1915 roku, a do użytku oddano go w sierpniu tego samego roku. Hipocentrum eksplozji bomby atomowej znajdowało się ok. 150 m od budynku, lecz – jako jedyny – nie uległ on całkowitemu zniszczeniu. Po wojnie został zabezpieczony – wraz ze znajdującym się wokół niego parkiem – jako Pomnik Pokoju. W 1996 roku Kopuła została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Powyższe informacje zamieściłem celem lepszego zobrazowania traumatycznego dla narodu japońskiego wydarzenia, jakie było wciąż żywe w pamięci ludzi, gdy film Kaneto Shindō miał premierę; ta odbyła się bowiem 7 lat po zrzuceniu bomby nuklearnej na Hiroszimę. Jak było wspomniane wcześniej, reżyser niemal zupełnie pomija konteksty polityczne i nie szuka winnych ani wśród Amerykanów, ani wśród militarnego rządu Japonii. Skupia się na ludziach, których dotknęła tragedia i zabiera widza w świat pełen smutku i cierpienia; jego polityczne inklinacje odsłaniają się jedynie pod postacią przesłania budowy pokojowego świata na przyszłość.


Protagonistką filmu jest Takako (Nobuko Otowa), młoda nauczycielka, obecnie pracująca w przedszkolu. Choć Children of Hiroshima rozpoczyna się od widoku zniszczeń, pokazywanych podczas czołówki, pierwsze po niej sceny są utrzymane w sielankowym nastroju, z dala od zrujnowanego miasta. Piękna pogoda, uśmiechnięci ludzie wprowadzają nieco nostalgiczną atmosferę, a wybuch bomby jest przywoływany, lecz nie mówi się o nim wprost, jakby był on zbyt traumatyczny by wymówić go na głos. Prędko dowiadujemy się, że Takako pochodzi z Hiroszimy, lecz nie odwiedziła rodzinnej miejscowości od 4 lat. Teraz postanawia wrócić do miasta i niebawem staje na gruzach swojego dawnego domu i przypomina sobie pamiętny dzień wybuchu wojny.


Mimo przedstawienia rezultatów eksplozji i cierpienia jakie spowodowała, Shindō już od samego początku akcentuje stabilność, niezmienność Japonii, ludzi czy natury, przekraczającą pojedyncze, choćby nawet tak tragiczne zdarzenie. Niebo nad Hiroszimą rozciąga się tak jak zawsze, rzeka płynie jak wcześniej i niezależnie ile krwi przelano i ile osób zginęło kraj nadal żyje, zatem wciąż może się odbudować i wciąż istnieje nadzieja na lepszą przyszłość.

I właśnie drogę do nadziei poprzez smutek zdaje się przede wszystkim wskazywać Shindō. Zabiera widzów na melancholijną, pełną dramatów podróż przez pogrążone w bólu miasto, zamieszkane przez ludzi powoli zaczynających powracać do normalności. Kobieta, która stała się bezpłodna adoptuje sierotę; inna, która straciła nogę bierze ślub z dawnym ukochanym. Oczywiście tak pozytywny wydźwięk w kontekście przyszłych losów ofiar wybuchu jest w dużej mierze raczej przejawem myślenia życzeniowego reżysera i próbą mobilizacji widzów aniżeli całkowicie realistycznym przedstawieniem ówczesnej Japonii. Shindō na pewno był tego świadom, na co wskazują jego produkcje skupiające się na negatywnych aspektach społecznych, będących rezultatem powojennego chaosu oraz ludzkiej natury.


Również w Children of Hiroshima Shindō nie odwraca zupełnie wzroku od tragedii. Śmierć niewinnych, osierocone dzieci, choroby popromienne są stałym elementem produkcji. Najwięcej uwagi w tym kontekście poświęca on Iwakichiemu, dawnemu służącemu ojca Takako, obecnie zdeformowanemu, niemal niewidomemu żebrakowi, dla którego jedynym powodem życia jest przebywający w ośrodku dla sierot wnuczek.


Tragedie te – czy przeszłe, czy teraźniejsze – nie powodują jednak, że ludzie nabierają negatywnych cech. Choć zwykle w produkcjach Shindo nie brak oszustów, wyzyskiwaczy, hipokrytów, to w Children of Hiroshima nie pojawia się ani jedna postać negatywna; wszyscy są pomocni, opiekuńczy, pełni troski; wszyscy dzielą ten sam ból i tę samą nadzieję. Jedyne zło, jakie istnieje w tym świecie to wojna. Iwakichi mówi o niej w następujący sposób: „Wojna jest największym złem, wojna jest największą głupotą!”. W ten sposób film odsłania się jako antywojenny traktat i przesłanie budowania pokojowej przyszłości. W tym kontekście nie dziwi, że najbardziej szokującą i zapadającą w pamięci sceną jest retrospekcja pokazująca wybuch bomby.


Produkcja prezentuje się bardzo solidnie pod względem technicznym, oferując liczne naładowane emocjami kadry oraz ograniczając ścieżkę dźwiękową autorstwa Akiry Ikufubego do minimum. Jako jednak dość monotematyczna i dość ckliwa – choć wg mnie nieprzesadnie – pozycja, film ucieka się czasem do nienaturalnych dialogów, widocznie rozpisanych aby wpasować je w lejtmotyw Children of Hiroshima. Nie postrzegam tej ckliwości za zbytnią wadę, zważywszy na okres i tematykę powstania filmu, tym bardziej, że brak tu przesadnej patetyczności, cechującej często produkcje poświęcone narodowym tragediom, szczególnie te z zachodu. I mimo swojej przynależności do konkretnych wydarzeń i konkretnego okresu, dzięki swojemu przesłaniu i komentarzu na temat wojny jest to wciąż film zachowujący – niestety – aktualność przekazu.



Comments


Bądź na bieżąco:

Dziękuję za sybskrypcję!

  • Black Facebook Icon
  • Black Twitter Icon
  • Black YouTube Icon
  • Black Instagram Icon

© 2023 by DAILY ROUTINES. Proudly created with Wix.com

bottom of page